Zobacz więcej
Miejsce
Chłopak z Sosnowca - jak nazywano Jana Kiepurę w Krynicy zbudował hotel Patria. Istniejący do dziś obiekt w latach 30-tych ubiegłego wieku był jednym z najnowocześniejszych i najbardziej luksusowych obiektów tego typu. Mimo że minęło ponad 80 lat w Krynicy daje się odczuć ciągle klimat tamtego przedwojennego kurortu. Nowoczesne gmachy sąsiadują z drewnianymi budynkami które pamiętają tamte czasy. Szeroka promenada przy której stoją wpisuje się w ten krajobraz idealnie, szczególnie z wolno spacerującymi po niej kuracjuszami.
Czas
Sierpień czyli miesiąc w którym atrakcyjne turystycznie miejsca przeżywają prawdziwe oblężenie dla Krynicy okazuje się łaskawy. Nawet w szczycie sezonu, mimo zauważalnego ruchu czas spędza się tu przyjemnie, bez korków, kolejek i tłoku. Na Deptaku wskazówki zegara jakby zwalniają, nikt nigdzie się nie spieszy i chętnie daje zająć swą uwagę nawet tym, czego najmniej by się spodziewał.
Muzyka
Najlepsze w kiepurowskich festiwalach jest to, że każdy znajdzie w ich programie coś dla siebie. Każdego wieczoru w Pijalni Głównej odbywają się biletowane koncerty galowe. W tym roku na każdym z nich na widowni zasiadało ponad tysiąc osób. To dużo, tym bardziej że forma tych koncertów jest zobowiązująca i co do stroju i co do zachowania - stąd dedykowana raczej miłośnikom wydarzeń tego rodzaju. Inaczej jest na otwartych koncertach, a właściwie spektaklach których w trakcie festiwalu nie brakuje. Już w pierwszy festiwalowy dzień, kiedy jeszcze przed oficjalnym koncertem inauguracyjnym w Pijalni Głównej przed Patrią - hotelem Kiepury przygotowano plenerowe widowisko podziwiało go 4 tysiące osób!
Kiepura jak żywy
Nasz najlepszy śpiewak kochał to co robił. Śpiewał chętnie i nigdy nie dał się długo prosić publice skandującej „Jasiu śpiewaj!”
Ku uciesze tłumu śpiewał na tarasie „Patrii”, na dachu samochodu czy z okna warszawskiego hotelu, nie inaczej było i tym razem.
[YOUTUBE]KPcXqyNOkDc[/YOUTUBE]
W przygotowanej na początek festiwalu inscenizacji widzowie przenieśli się do roku 1935 gdy Kiepura wraz z żoną Martą Eggert przybył do Krynicy. Podjechał pod „Patrię” pod którą już czekali już Kryniczanie i zaśpiewał dla nich. Chwilę później, dał się namówić na wizytę na krynickim Deptaku.
Uśmiechnij się
Krótko przed godziną 19-tą na Deptaku pojawił się odkryty automobil z Kiepurą i jego małżonką w środku i skierował się w stronę Muszli Koncertowej, gdzie na śpiewającego już z samochodu Kiepurę czekali licznie przybyli wielbiciele. Tak rozpoczął się nowy festiwalowy cykl wymyślony, wyreżyserowany i ze swadą prowadzony przez Łukasza Lecha, a nazwany „Uśmiechnij się z Kiepurą”.
Każdego dnia na spotkanie z Kiepurą i Martą Eggerth na Deptaku czekało blisko 2 tysiące osób. Stali wokół samochodu, siedzieli na tarasach w Starym i Nowy Domu Zdrojowym, niektórzy w kawiarniach na przeciwko Muszli. We wspaniałej, ale niezobowiązującej atmosferze zasłuchiwali się w piękne pieśni przeplatane dowcipnymi anegdotami opowiadanymi przez prowadzącego.
Kiedy w sobotę kończącą festiwal Jan Kiepura z żoną po raz ostatni zajechali na promenadę zgromadzona tłumnie publika zaśpiewała dla nich jedną z ulubionych pieśni Kiepury. „Wielka sława to żart, książę błazna jest wart …” niosło się siłą kilkuset gardeł przez krynicki deptak. Jakub Oczkowski i Anna Lasota - artyści wcielający się w rolę Jana Kiepury i Marty Eggerth w tych spektaklach zrewanżowali się zgromadzonym nieco zmodyfikowana arią z „Zemsty nietoperza” śpiewając „Wypijmy Kryniczanki dzban - Słotwinkę, Zuber, Jan. Za zdrowie wszystkich panów, pań - vivat Kiepura nam!”
I to jest właśnie ten klimat, który sprawia że chętnie wraca się na krynicki festiwal. Vivat Kiepura, vivat Krynica, vivat Organizatorzy!
Wojciech Rajski