Podczas wernisażu o pracach opowiadała Julita Dembowska, kuratorka wystawy. – Prace inspirowane są gabinetami osobliwości z XVI, XVII i XVIII w. Podobnie jak w tamtych czasach, także i teraz w gabinetach Anny Schumacher każdy może odnaleźć coś innego. Można je zwiedzać na wiele sposobów. Można w nich znaleźć wątki przemijania, ale też osobiste wyznania, które artystka chce nam przekazać – wyjaśniała.
Dla samej autorki najważniejszy był fakt w jaki sposób jej prace odnajdą się w tej niezwykle wymagającej przestrzeni, jaką jest Galeria Władysława Hasiora. – Bałam się, że Hasior mnie „pożre”, a tymczasem okazało się, że mistrz przyjął mnie bardzo łagodnie – mówiła Schumacher.
- Jest mi bardzo miło, że mogę pokazać swoje obrazy w tym nietypowym miejscu, gdzie stała i dominującą jest ekspozycja mistrza Hasiora. Moim obrazom jest tu jednak dobrze, a mistrz przyjął mnie łagodnie - żartowała z kolei Anna Schumacher.
W wernisażu wisieli udział rodzina, przyjaciele i miłośnicy sztuki młodej artystki.
rkw/zdj. Piotr Korczak
Reklama