Niedziela, 22 grudnia | Imieniny: Honoraty, Zenona, Franciszki
24.06.2022 | Czytano: 188

Rocznica wielkiego pożaru

Minął rok od tragicznego pożaru, który wybuchł w Nowej Białej na ulicy św. Katarzyny. Domy zapalały się jeden od drugiego. O tym, ile z nich udało się odbudować opowiada Krystyna Węglarz, sołtys wsi, w rozmowie z Moniką Parą-Miśkowiec z portalu podhale24.pl.

Rocznica wielkiego pożaru
- 19 czerwca 2021 - tę datę na długo zapamiętają mieszkańcy Nowej Białej. Tragedia wstrząsnęła wszystkimi i odbiła się szerokim echem nie tylko w naszym regionie, ale w całej Polsce. Ogień trudno było powstrzymać. Jak pani pamięta ten dzień?

- Byłam wtedy na weselu w Białce Tatrzańskiej. W Nowej Białej trwały misje święte i o 19 miało być zakończenie w kościele. Wracałam do domu około 17.55, ponieważ chciałam uczestniczyć w mszy. Wtedy nic jeszcze się nie działo. Weszłam na chwilę do domu i usłyszałam syrenę. Spojrzałam przez okno i w oddali zobaczyłam dym, w okolicy kościoła. Najpierw pomyślałam, że pali się kościół. Ludzie biegli w popłochu w stronę ulicy św. Katarzyny i na początku nie wiedziałam co się pali i gdzie dokładnie. Dobrze, że była to taka pora, kiedy ludzie jeszcze nie spali.

- Nie da się o tym tak szybko zapomnieć. Straty były ogromne.

- To był dla wszystkich ogromny szok. Ucierpiało 25 rodzin. Dwanaście domów wyburzonych do zera, z częścią gospodarczą i mieszkalną. A pozostałe zniszczone, jedne w mniejszym, inne większym stopniu. Zginęły zwierzęta - krowy, owce, spalił się sprzęt rolniczy, dojarki, chłodziarki do mleka i inne maszyny. W jedną chwilę wszystko zrównane z ziemią, dorobek nieraz kilku pokoleń. Płakać się chciało. Mieszkańcy wciąż o tym pamiętają, ale choć jest ciężko, trzeba żyć dalej i cieszyć się z każdego wsparcia.

Mieszkańcy opowiadali, że cudem udało się zatrzymać ogień. Słyszała pani o tym?

- Zgadza się. Mamy zwartą zabudowę i domy zapalały się jeden po drugim. Ktoś poprosił księdza, aby przyszedł z wodą święconą. Ale jeden ze strażaków krzyknął, że woda święcona tu nie pomoże i trzeba przynieść monstrancję. Ksiądz tak zrobił i z monstrancją przeszedł przez posesję przy domu, na którym później zatrzymał się ogień. Mimo że wiał w tę stronę wiatr, a szczyt garażu obity jest drewnem.

Ilu mieszkańców się odbudowało?

- Cztery rodziny zamieszkały w nowych domach. Niektórzy w pierwszej kolejności chcieli odbudować część gospodarczą, a mieszkalną jeszcze kończą. Dwa budynki są w trakcie budowy, zostało do zrobienia pokrycie dachowe. Pozostałe są przykryte i w trakcie wykończenia. Być może w tym, albo przyszłym roku rodziny wprowadzą się do tych domów. Niestety ceny są kosmiczne i nie jest tak łatwo. Zwykły remont mieszkania dużo kosztuje, a co dopiero budowa domu od podstaw.

Gdzie mieszkają rodziny, które jeszcze czekają na przeprowadzkę do nowych domów?

- U swoich krewnych, jedna rodzina jest w budynku socjalnym koło szkoły. Niektórzy wynajęli domy w Nowej Białej od mieszkańców.

Po pożarze ruszyła lawina pomocy z całej Polski, ale i zza granicy. Czy ta pomoc wystarczyła, aby się odbudować?

- Trudno powiedzieć i wyliczyć wszystko. Na pewno pomoc była ogromna. Gdyby mieszkańcy jej nie otrzymali, to skutki pożaru odczuwaliby jeszcze przez kolejne pokolenia. Ludzie od początku wspierali pogorzelców, nikogo nie trzeba było prosić. Nasi rodacy w Ameryce organizowali pikniki, pomagały samorządy, wojsko, policja, straż, wolontariusze, Kościół. To były tysiące rąk do pracy. I za to wszyscy są bardzo wdzięczni.

W trakcie zbiórki niestety niektórzy przynieśli wiele niepotrzebnych i starych rzeczy, głównie ubrań.

- Tak, dużo niepotrzebnych rzeczy się trafiło. Ja to tłumaczę tak, że jeżeli jest nieszczęście, to może człowiek nie panuje nad emocjami. Może ktoś chciał pomóc, miał odłożone jakieś ubrania na strychu i je przyniósł. Część z nich była nieposegregowana. Podstawiliśmy kontenery i trzeba było to uporządkować i wywieźć.

Było to sporym wyzwaniem dla pani, aby nadzorować całą akcję pomocy.

- Dziś, już na spokojnie, tak się zastanawiam, jak człowiek wtedy dał radę... To był ciężki okres. Jedna osoba by nie podołała. Napływały dary, ludzie przychodzili, pytali jak mogą pomóc. Dużo osób było w to zaangażowanych. Włączyła się gmina i rada sołecka, za co bardzo dziękuję. Każdy pomagał jak mógł. Chciałam podziękować wszystkim za dobre serce, wsparcie, słowa otuchy, bo człowiek nie wiedział od czego zacząć. Dziękuję też urzędnikom - od najniższego do najwyższego szczebla. Było ogromne wsparcie finansowe, materiały budowlane, artykuły spożywcze, nowe markowe ubrania, artykuły przemysłowe, środki czystości, była tego masa.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Partnerzy malopolskaonline.pl