Po serii bolesnych porażek i zmianie trenera, oświęcimianie w końcu mówią o przełamaniu.
Początek spotkania rozgrywanego na Śląsku od początku był prowadzony w szybkim tempie, jednak minuty mijały a bramki nie padały. Dopiero w 12. minucie po silnym strzale Danečka, gola dla gości zdobywa Sebastian Kowalówka.
Po pierwszej zmianie stron w 22. minucie spotkania Rufer ładnie wystawił krążek Paszkowi i ten nie miał problemów z pokonaniem bramkarza Naprzodu.
Goście nie zamierzali odpuścić tego meczu, zwłaszcza że kilka razy niemal z linii bramkowej Fikrt musiał wybijać gumę. W 24. minucie więc do kontaktu doprowadza Indra, cztery minuty później do wyrównania Jaros.
To ponownie wlało w siły hokeistów znad Soły i w 32. minucie unitów na ponowne prowadzenie wyprowadza Peter Bezuška. Minutę później na 2-4 strzela Tabaček. Kolejne minuta i kolejne trafienie oświęcimian - tym razem Jakub Šaur.
A to był dopiero początek festiwalu bramek w tym w spotkaniu. Na 2-6 wynik podnosi Kowalówka. W 46. minucie znów przebudzenie drużyny ze Śląska i trzecią bramkę dla Janowa trafia Stokłosa.
W 50. minucie znów Unia, strzał Haasa i na koncie Małopolan było 7 bramek. Najwyraźniej tyle im wystarczyło, bo było to ostatnie ich trafienie w tym spotkaniu. Pod jego koniec na 5-7 po dwóch celnych strzałach ustalił Stokłosa.
eł/fot. Archiwum Łukasz Razowski
Reklama