Zobacz więcej
- Może faktycznie czasem wiara czyni cuda, może siedem goli to za mało, żeby kibica załamało, ale w tym meczu niestety dobre były tylko momenty- napisali.
Kibice zgromadzeni w oświęcimskiej hali lodowej mogli podziwiać festiwal bramek. Większośc jednak wpadła do siatki właśnie gospodarzy tego małopolskiego pojedynku.
Co prawda wynik otworzyli hokeiści Unii trafieniem Wojtarowicza w 12. minucie, ale już pięć minut później na tablicy wyników po bramce Dziubińskiego widniał remis 1-1.
Na prowadzenia tym razem wyszli krakowianie. W 19. minucie gola zdobył Kalus.
Unici jednak nie odpuszczali niesieni dopingiem swoich wiernych fanów. Do stanu rywalizacji na 2-2 doprowadził Jakub Saur.
Mistrzowie kraju w hokeju na lodzie jednak nie zamierzali zostawiać w mieście nad Sołą żadnych punktów. Po rak kolejny Cracovie na prowadzenie wyprowadził tym razem Dziubiński w 27.minucie. Niemal 120 sekund później czwarte trafienie dla krakowian - bramkę strzela Sykora. Minutę później trzeci raz trafia Dziubiński i było 2-5.
Oświęcimianie rzucili się w pogoń, skutecznie, bo krążek w siatce umieścił w 20. minucie Adam Rufer zmniejszając prowadzenie rywali do dwóch oczek.
Jednak to było wszystko na co było stać biało - niebieskich. Pasy trafieniami Dziubińskiego oraz Słabonia ustaliły wynik spotkania na 3-7.
eł/fot. Archiwum KSU