Zobacz więcej
Mowa o tzw. ustawie dekomunizacyjnej, która nakazuje samorządom usunięcie z przestrzeni miast i miejscowości patronów i symboli, które związane są z systemami totalitarnymi.
Włodarz miasta nie podziela zamiarów zwolenników nowego prawodawstwa, a tym samym likwidacji leciwego drzewa. Co innego bowiem zmiana tablicy, a co innego wycięcie żywego organizmu.
- Kamień obok drzewa można zlikwidować (na którym widnieje napis czczący PRL- przyp. red.) Można oficjalnie, albo nocą, jak to zrobiono w Tuchowie, gdzie usunięto głaz z tablicą informującą, że drzewko rosnące obok ufundował wiosną 2015 r. prezydent Bronisław Komorowski. "Dobrzy" ludzie pomogli i połamali gałązki młodego drzewka. Ale tu, na ulicy Zakątnej dąb jest duży. Cóż on zresztą winien, że "niesłusznie" posadzony. Usunięcie samej tablicy może nie zadowolić osób oczekujących zlikwidowania symboli. Pozostanie przecież drzewo – symbol – napisał Ciepiela.
I zaproponował, by jednak drzewo pozostało na swoim miejscu. Zwłaszcza, że dąb wydaje owoce.
- Jeśli więc ktoś posadzi je, to ostrożnie z intencją, bo po latach (nawet jeśli słuszna) może obrócić się przeciwko nowemu drzewu – skomentował włodarz Tarnowa.
opr.eł/fot. Facebook/Roman Ciepiela