Zobacz więcej
– Od dnia wejścia w życie ustawy aptekę (maksymalnie 4 apteki) będzie mógł otworzyć tylko aptekarz lub spółka jawna lub partnerska aptekarzy (farmaceutów posiadających czynne prawo wykonywania zawodu). Będą obowiązywały zasady demografii i geografii aptek, ale ze względu na ważny interes pacjentów minister zdrowia będzie mógł wyrazić indywidualną zgodę na uruchomienie apteki – mówi dr Piotr Brukiewicz, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej, która skierowała właśnie do prezydenta Dudy pismo z prośbą o podpisanie ustawy.
Zgodnie z nią, nowa apteka nie powstanie w gminach, gdzie liczba mieszkańców przypadających na jedną aptekę jest mniejsza niż 3 tysiące oraz gdy kolejna apteka znajduje się w odległości do 500 metrów. De facto oznacza to zamrożenie rynku. Zresztą wystarczy policzyć placówki na głównych ulicach miast. Jest ich naprawdę dużo. Właściciele aptek indywidualnych cieszą się z tego rozwiązania, bo konkurują z sieciówkami i zbyt często tę walkę przegrywają.
Sieciówki stale rosną w siłę. W 2004 roku w Polsce było ich 45, a obecnie jest ich już ponad czterysta.
– To groźne zjawisko, tym bardziej że agresywna ekspansja sieci odbywa się kosztem polskich aptek indywidualnych – codziennie upadają 2 małe apteki, a w ich miejsce powstają 3 apteki sieciowe. Po cichu następuje globalizacja tego obszaru służby zdrowia. Jeżeli nikt nie powstrzyma tego procesu, to za 5 lat apteki indywidualne znikną z rynku – konsekwencje tego zjawiska są nieodwracalne – czytamy w piśmie Śląskiej Izby Aptekarskiej.
Tymczasem apteki wskutek konkurencji, walcząc o klienta, zmuszane są do sprzedaży wyrobów medycznych i suplementów diety bez względu na potrzeby zdrowotne, a ich cenami najłatwiej sterować. Jak podkreślają aptekarze, sieciówki, które są powiązane z hurtowniami, skupiają się na realizacji zamówień ze swoich aptek. A te w mniejszych miejscowościach mają z tym problemy.
Ustawę „Apteka dla aptekarza” swego czasu skrytykował wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki. Błyskawicznie przeszła jednak przez Sejm i Senat. Czy zatem prezydent zdecyduje się na inny krok niż jej podpisanie? To wydaje się niemożliwe.
Przeciwko proponowanym zmianom w ustawie Prawo farmaceutyczne protestowały organizacje pracodawców i pacjentów. Specjalny list skierowano do premier rządu Beaty Szydło. Zdaniem przeciwników, proponowane zmiany pociągną za sobą faktyczne oddanie kontroli nad rynkiem wartym 32 mld zł i dostarczającym leki dla 38 mln Polaków korporacji aptekarskiej i olbrzymim koncernom, które będą dowolnie kształtować warunki cenowe i asortymentowe.