Zobacz więcej
Konflikt w krakowskim pogotowiu trwa od miesięcy. Dyrekcja do wyjaśnienia sprawy powołała specjalną komisję, która mobbingu nie stwierdziła. Kierowniczka zachowała więc posadę, a pracownikom zaproponowano kompromis - poprawę wzajemnych relacji i comiesięczne spotkania monitorujące rozwój sytuacji.
Zdaniem zainteresowanych to za mało. O pomoc zwrócili się więc do prokuratury. Specjalny apel wystosowali również do urzędu marszałkowskiego. Marszałek zapoznał się ze sprawą, ale decyzje personalne pozostawił dyrekcji pogotowia.
Dyrektor placówki Małgorzatę Popławską zaniepokoiły za to nielegalne podsłuchy. Na początku lipca złożyła w krakowskiej prokuraturze zawiadomienie. - Doniesienie nie dotyczyło jednak personalnie żadnego z pracowników - podkreśla Joanna Sieradzka, rzecznik prasowy pogotowia. - Nagrania prowadzone były w miejscu pracy, bez wiedzy i zgody osób nagrywanych. W takiej sytuacji mogło dojść również do nagrania i ujawnienia publicznego rozmów dotyczących spraw całkowicie prywatnych, a nawet danych szczególnie chronionych, np. informacji o pacjentach - wyjaśnia Sieradzka.
Czy do przestępstwa rzeczywiście doszło, sprawdzą śledczy. Niemal równolegle ruszyło również postępowanie w sprawie domniemanego mobbingu. Zawiadomienie złożyli poszkodowani ratownicy. Ich zdaniem wypracowany wspólnie z dyrekcją kompromis nie sprawdza się, bo kierowniczka nie zmieniła zachowania.
opr. ab