Czwartkowy mecz sparingowy miał zgoła zupełnie inny obraz. Oba zespoły przystąpiły do niego z dużym zaangażowaniem i od pierwszych minut tego spotkania widać było, że spotkanie będzie emocjonujące.
Zawodnicy dużo biegali, zmieniali pozycje, grali dużo piłką, jakby określili fachowcy piłkarscy. Taka gra musi się podobać nawet najbardziej wybrednym widzom. Oczywiście mecz podobał się także licznie zgromadzonej publiczności. Ci, którzy zawitali na stadion w to słoneczne popołudnie nie mogli czuć się zawiedzeni. Już bowiem po pierwszej składnej akcji drużyna Górnika objęła prowadzenie. Akcję ukoronował piękną bramką Gołębiowski. Niekorzystnym obrotem sytuacji zaskoczeni wydali się być Słowacy, ale szybko otrząsnęli się i przystąpili do ataków.
Raz po raz sunęły ataki na bramkę Górnika, ale albo strzały bronił bramkarz Górnika, albo strzały mijały światło bramki. W końcówce pierwszej połowy napór Słowaków prawie przerodził się w oblężenie. Kolejno drużyna z Żiliny wykonywała kilka rzutów rożnych, które nie zmieniły niekorzystnego dla gości rezultatu.
Po przerwie trenerzy rozpoczęli serię zmian, dając podobnie jak we wtorkowym spotkaniu szansę gry praktycznie wszystkim rezerwowym, którzy I połowę spędzili na ławce rezerwowych. Trener Górnika Nawałka niektórym zawodnikom nie dał długo pograć. Po kilku błędach dokonywał zmian, co nie dodawało pewności czekającym na wejście na boisko zawodnikom, a dla trenera było oznaką odporności zawodnika .
W drugiej części spotkania, gra jeszcze bardziej się mogła podobać. Akcje przenosiły się z jednej połowy na drugą. Po jednej składnej, dwójkowej akcji pięknym strzałem wyrównującą bramkę zdobył w 67 min. Cesay. Z kronikarskiego obowiązku należy dodać, że w 72 min. nie wykorzystał rzutu wolnego z okolic pola karnego Wodecki, wprowadzony do gry po przerwie. W 79 min. w bardzo dogodnej sytuacji spudłował z najbliższej odległości Zahorski, po pięknym zagraniu Mączyńskiego, natomiast w ostatniej minucie spudłował Mączyński.
W drugiej połowie został desygnowany przez trenera Nawałkę zawodnik Lubania Maniowy, wychowanek Huraganu - Rafał Waksmundzki. Tym razem Waksmundzki zagrał na nominalnej dla niego pozycji prawego pomocnika. Muszę przyznać, że Waksmundzki na tej pozycji zagrał bez żadnych kompleksów i mógł się podobać. W 80 min. miał doskonałą pozycję do oddania strzału, ale widocznie nie chciał uchodzić za egoistę i szukał jeszcze partnera na lepszej pozycji bliżej bramki rywali i to zaważyło na tym, że nie zdobył bramki dla Górnika Zabrze.
Składy wyjściowe drużyn:
Górnik Zabrze: Skoropski, Pazdan,Gołębiowski, Kwiek, Gierczak, Magiera, Thomik, Bęben, Banaś, Danh, Gasparik.
Ponadto wystąpili w II połowie: Pęksa, Wodecki, Szymura, Nowak, Olkowski, Zahorski, Mączyński, Zaanani, Marciniak, Przybylski, Płonka, Waksmundzki.
MSK Żilina: Dubravka, Gulban, Miraz, Gerbal, Majtan, Barcik, Peovski, Piciel, Pich, Suler, Lietava.
W II połowie wystąpili jeszcze ponadto: Krnać, Zilak, Leitnar, Ondras, Strihavka, Cesnay, Halilovak , Zlatkovic, Textiera.
Bramki zdobyli: 2 min. Gołębiowski /G/ i 67 min. Cesay /Ż/
Zawody sędziowali panowie: Chlipała i na liniach Młynarczyk i Zabrzeski
Dla przypomnienia informuję , że w sobotę o godzinie 14 drużyna zagra ostatnie spotkanie sparingowe na stadionie COS w Zakopanem, na które serdecznie zapraszamy wszystkich sympatyków piłki nożnej i Górnika.
Roman Matyasik
Zdj. Maciej Zubek, więcej na www.fotosport-podhale.pl
08.07.2011 | Czytano: 115
Dobra piłka nożna w Waksmundzie. Górnik Zabrze – MSK Zilina 1 -1 /1 - 0/ (zdjęcia)
W czwartek ponownie na płytę piłkarską stadionu Huraganu w Waksmundzie wybiegli piłkarze drużyny ekstraligowej Górnika Zabrze. Tym razem za przeciwnika mieli doskonały zespół z Żiliny, który jeszcze niedawno z dobrym skutkiem reprezentował Słowację w Lidze Mistrzów, wychodząc nawet z rozgrywek grupowych i „łamiąc sobie zęby” dopiero tam na angielskim zespole Chelsea.
Komentarze
Reklama